JERZY
Najmłodszy z braci O nim wiem najmniej. Znam go z jak najgorszej strony. Zakochany
w sobie egoista i skąpiec. Najmądrzejszy z maminych
prosiąt. Taka metafora. Już w dzieciństwie mama ochrzciła go mianem - cadyk z
Góry Kalwarii. To taka wieś pod Puławami. Kobiety uznawały go za przystojnego.
On sam nadal za takiego się uważa. Biznesmen z powołania. Na wszystkim i na wszystkich - nie wyłączając rodziny - musiał zarobić. Dopiero choroba Bogusia zmieniła go na
korzyść. Ociupinkę.
Najbliżej zawsze był z Alicją. Ożenił się z
siedemnastoletnią Bożenką, którą kochał szalenie do chwili urodzenia przez nią
dwójki dzieci. Chłopców. A potem mu przeszło i zaczął ją zdradzać. Nagminnie. Jedynie
Alicja go rozumiała, gdy jej opowiadał, że po porodach, młodsza od niego o
siedem lat Bożenka, nie pociąga go, bo ma rozstępy na brzuchu. Jego zainteresowanie
budziły tylko nastolatki.
czerwiec, 2012
W wieku osiemnastu lat przeszedł zapalenie opon
mózgowych i zapewne to poprzepalało mu zwoje, tworząc nieodwracalne a postępujące
zmiany w myśleniu i postrzeganiu świata, kurcze!
Po rozwodzie nie utrzymywał stosunków
z dziećmi. Opowiadał o byłej żonie okropne rzeczy. Mama go hamowała.
A w miarę upływu lat coraz większe
zainteresowanie budziły w nim małe dziewczynki. I tak poznał swoją wnuczkę. Na
plaży nad morzem. Rozmowy i zabawy starszego pana z małą wzbudziły niepokój jej ojca.
Podszedł do nich i tak od słowa do słowa panowie przedstawili się sobie. Ojciec
malutkiej okazał się być synem Jerzego.
Tylko nie wiem, młodszym, czy starszym. Ale stosunki zostały wznowione.
Jak mówi Jerzy, ze względu na jego majątek.
Nie umiem z nim rozmawiać. Poza irytacją, nie
budzi we mnie żadnych uczuć. Czy to jest normalne? Kurcze, nie wiem. Jednak
dręczy mnie to pytanie. Wszak mama mówiła, że w rodzinie trzeba się kochać.
Ewa, ty złą kobietą jesteś…
czerwiec, 2012
Kończę
już te wspomnienia rodzinne. Nie będę was zanudzać. Jeszcze scenka z życia
mojego rodzeństwa, gdy byli mali. Mama gotowała obiad. Alicja zamiatała
podłogę, sprzeczając się z Bohdanem. Stefan poszedł do sklepiku po chleb.
Jureczek siedział na nocniku. W pewnej chwili Boguś wyrwał Alicji szczotkę i
walnął ją w rękę kijem od tej szczotki. Ona przyłożyła mu w nos, z którego krew puściła się obfitym
strumieniem. Alicja padła zemdlona na podłogę. Mama nie wiedziała, kogo
pierwszego ma ratować. Pokrzykując, miotała się między córką a synem.
Zaniepokojony Jureczek zaczął drzeć pysk. W drzwiach stanął Stefan. Pod pachą
trzymał nadgryziony bochenek chleba. Powiedział – co tu się dzieje – i
zakrztusił się kęsem chleba. Mama walnęła go w plecy. Kęs wystrzelił na pokój. Alicja nadal leżała, ale już otworzyła oczy.
Bohdan rozmazywał krew z nosa po całym sobie. Jureczek wylał zawartość nocnika
na wysprzątaną przez Alicję podłogę. Siność twarzy Stefana ustąpiła, ale nadal
chwytał powietrze otwartymi ustami. Na to wszedł tata i zniecierpliwionym oraz
lekko zdziwionym głosem zapytał, dlaczego nie ma jeszcze obiadu.
Biedna
ta moja mama…
Ze
wspomnień Alicji. Jak kwoka opiekowała się tym stadkiem. Zawsze podążała za
starszą dwójką, trzymając najmłodszego Jureczka na ręku. Przełazili przez niski płotek. I nie mogli
dać sobie rady. Stefan oderwał deskę, przepchnął przez dziurę Bohdana, po czym
górą przeniósł Alicją z wczepionym w nią Jureczkiem. Sam przeszedł na końcu.
Taki silny zawsze był ten mój najstarszy brat.
Nie
mam takich, łączących na zawsze rodzeństwo, wspomnień z dzieciństwa. Pamiętam
tę czwórkę, jako dorosłych ludzi. I nie dziwię się, że zwracali się do mnie
czasami – poza Jerzym – dziecko, córciu, mała…
Nawet
wtedy, gdy już byłam całkiem, bardzo, bardzo dorosła…
A Boguś
tak mówił nawet wtedy, gdy zostałam babcią…
Napisałam
o moim rodzeństwie i uświadomiłam sobie mądrość powiedzenia, że nieszczęśliwa
matka nie wychowa szczęśliwych dzieci.
Dobrze,
że ja znalazłam odrobinę szczęścia. Zakazanego. Ale znalazłam.
Mam nadzieję, że Oleńka przerwie złą passę losów kobiet w mojej rodzinie.
Copyright Ewa Malarska
Joluga - RÓŻE
(photo - www.talent.pl)
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz