maj 2009
Na tym kończyły się zapiski. Zamknęła kalendarz i odłożyła go na stoliczek do kawy. Kończyła już porządki w sekretarzyku, gdy rozśpiewała się komórka.
- Babi, muszę rozpracować drzewo genealogiczne mojej rodziny. Pomożesz mi? Mama powiedziała, że ty wiesz najwięcej – w telefonie głosik Olgi.
O, sprawa musiała być poważna, skoro uciekała się do pochlebstw. Babi miała w planach obejrzenia ulubionego serialu i szczerze mówiąc, nie w głowie były jej jakieś drzewa genealogiczne.
- Oczywiście, że ci pomogę, tylko powiedz mi słoneczko, jaki dajesz mi czas?
- Muszę przyznać, Babi, że termin jest krótki. W poniedziałek, niestety, muszę oddać – padła odpowiedź, zmuszając ją po raz któryś do zastanowienia się, czy teraz wszystkie ośmiolatki mają taki sposób mówienia. Westchnęła. To miał być taki przyjemny wieczór! Serial, książka, filiżanka herbaty… a tymczasem Babi weź się do roboty!
- Możesz na mnie liczyć, ptaszku.
- Wiem, wiem, jak na Zawiszę. A kiedy przyjedziesz? - radość w głosiku.
- Jutro, ale przedtem wyślę całe to drzewo mailem do twojej mamy.
- Super, Babi, do jutra - rozłączyła się.
Obejrzała jednak ten serial. Nawet do książki zajrzała. Tak jej nie chciało się zasiąść do odrabiania lekcji, pod tytułem drzewo genealogiczne. Zawsze tak miała. Zdolna, inteligentna… i leniwa – to opinia nauczycieli. W końcu jednak przemogła się, odpaliła laptopa i jak zwykle „na czysto” opracowała to nieszczęsne drzewo.
A potem, już nie w kalendarzu, napisała o pojawieniu się na świecie Olgi-nie Oleńki.
- Babi, muszę rozpracować drzewo genealogiczne mojej rodziny. Pomożesz mi? Mama powiedziała, że ty wiesz najwięcej – w telefonie głosik Olgi.
O, sprawa musiała być poważna, skoro uciekała się do pochlebstw. Babi miała w planach obejrzenia ulubionego serialu i szczerze mówiąc, nie w głowie były jej jakieś drzewa genealogiczne.
- Oczywiście, że ci pomogę, tylko powiedz mi słoneczko, jaki dajesz mi czas?
- Muszę przyznać, Babi, że termin jest krótki. W poniedziałek, niestety, muszę oddać – padła odpowiedź, zmuszając ją po raz któryś do zastanowienia się, czy teraz wszystkie ośmiolatki mają taki sposób mówienia. Westchnęła. To miał być taki przyjemny wieczór! Serial, książka, filiżanka herbaty… a tymczasem Babi weź się do roboty!
- Możesz na mnie liczyć, ptaszku.
- Wiem, wiem, jak na Zawiszę. A kiedy przyjedziesz? - radość w głosiku.
- Jutro, ale przedtem wyślę całe to drzewo mailem do twojej mamy.
- Super, Babi, do jutra - rozłączyła się.
Obejrzała jednak ten serial. Nawet do książki zajrzała. Tak jej nie chciało się zasiąść do odrabiania lekcji, pod tytułem drzewo genealogiczne. Zawsze tak miała. Zdolna, inteligentna… i leniwa – to opinia nauczycieli. W końcu jednak przemogła się, odpaliła laptopa i jak zwykle „na czysto” opracowała to nieszczęsne drzewo.
A potem, już nie w kalendarzu, napisała o pojawieniu się na świecie Olgi-nie Oleńki.
Malwina de Brade - ARLEKINADA
(photo - debrade.blogspot.com)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz